poniedziałek, 30 lipca 2012

Nie wiem nic

Teoretycznie, powinienem prowadzić tego bloga sportowego. Ale przez ostatnie dwa tygodnie nie było mnie w domu, jestem do tyłu z wiadomościami i sam jestem wielu rzeczy ciekawy.


Jeśli chodzi o Igrzyska (bo to w tej chwili oczywiście najważniejsze), to póki co mamy tylko srebro Sylwii Bogackiej. Paweł Zagrodnik był bliski brązu, ale niestety. Przed nami jeszcze wiele szans, m.in. Tomasz Majewski, siatkarze czy Anita Włodarczyk.


Mniej farmazonów-więcej ciekawych rzeczy napiszę, jak się obędę...


POLSKAAAAAAAAAAA!!!!

niedziela, 15 lipca 2012

Sport flash

Ostatnio miałem mało czasu, żeby coś napisać, w tym momencie też mam go niewiele, a od jutra wyjeżdżam na dwa tygodnie - i przez ten czas nie dam rady pisać w ogóle. Tak więc, jako że jestem takim profesjonalnym dziennikarzem sportowym, pożegnam się z Wami ostatnimi wiadomościami w takim punktowym skrócie...


1. Jutro rusza ostatni etap Tour de Pologne. Wiceliderem wyścigu jest Michał Kwiatkowski, który traci do Włocha Mosera Moreno 5 sekund. Meta w Krakowie.
2. Diamentowa Liga, Londyn: Zwycięstwo Adama Kszczota w biegu na 800 m. Drugi miejsce w pchnięciu kulą zajął Tomasz Majewski.
3. Lech Poznań awansował do II rundy eliminacji Ligi Europejskiej. W pierwszej rundzie Poznaniacy wyeliminowali kazachski Żetys Taldykorgan.
4. Wkrótce swoje zmagania w europejskich puchar rozpoczną Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów. Śląsk bić się będzie o abstrakcyjną od kilkunastu lat dla polskich klubów Ligę Mistrzów, a "Niebiescy" o III rundę el. LE. Rywale - będę ostrożny: są do przejścia!
5. Do Igrzysk Olimpijskich pozostało 12 dni!


Pozdrawiam!

środa, 11 lipca 2012

Niech żyje król!

Mamy nowego króla. Waldemar Fornalik, od wtorku oficjalnie jest nowym selekcjonerem Reprezentacji Polski. Przed nim wyzwanie: Polska ma pojechać na mundial do Brazylii w 2014r...

Waldek King (pseudonim nadany przez śląskich kibiców) urodził się w 1963r. w Myślenicach (teraz autostradą to to koło mnie jest). Przez 12 lat - czyli całą karierę piłkarską - grał w Ruchu Chorzów; zdobył z nim Mistrzostwo Polski. Pierwszym trenerem piłkarskim jest od siedmiu lat. Największe sukcesy, m.in. wicemistrzostwo kraju, święcił również z Ruchem. Był wybierany najlepszym trenerem roku i sezonu Ekstraklasy.

Tyle krótka biografia. Teraz życie. Czy Fornalik był najlepszym kandydatem? Moim zdaniem, najlepszy byłby trener zagraniczny. Z jakichś przyczyn jednak, nie została ta opcja wybrana. Wersja oficjalna: trener z zagranicy miałby mało czasu na poznanie naszych piłkarzy przed eliminacjami do MŚ. Ale czy Beenhaker podobnie nie został wybrany na niecałe dwa miesiące przed eliminacjami Euro 2008? A awansował?

Skupmy się jednak na Kingu. Na pewno, trener Waldemar dobrym coachem jest. Przynajmniej na naszą, umówmy się - średnio wymagającą ligę. Dobrym, ale klubowym. A każdy, kto w miarę zna się na piłce wie, że klub a reprezentacja to dwie, różne bajki. Nie każdy dobry trener klubowy sprawdza się jako selekcjoner   i odwrotnie. Tutaj zawodników ma się do dyspozycji dużo rzadziej. Zwykle trzeba ich poskładać i przygotować do ważnego meczu w ciągu kilku dni. Presja też jest dużo większa.

Fornalik ma jednak oczywiście wiele atutów. Potrafi choćby dobrze przygotować drużynę motorycznie. W eliminacjach na niewiele to się przyda, jednak może mieć olbrzymie znaczenie w razie ewentualnego awansu do mundialu. Jak olbrzymie? Patrz: choćby nasza reprezentacja na ostatnim Euro. Tu motoryka nam nie wypaliła, co było jedną z przyczyn klapy.

Fornalik, jest też dobrym psychologiem, a po takim występie na Euro klucz do psychiki może być najważniejszy. Tym bardziej, że rywale (m. in. Anglia i Ukraina) są świetnymi zespołami...

Zmiana tematu na koniec. Mamy Tour de Pologne. To naprawdę piękna impreza, kibicujmy naszym!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Polska - USA 1:1

Niestety, Agnieszka Radwańska nie zdołała pokonać Sereny Wiliams w finale Wimbledonu. Walczyła dzielnie, wygrała drugiego seta po pierwszym, przegranym dość gładko 6:1.Wydawało się, że ta reaktywacja poniesie Isię w secie nr 3 - poniosła, niestety, tylko do pewnego stopnia. Trzeci set należał już do Amerykanki, która wygląda bardziej na sztangistkę niż zawodniczkę uprawiającą tenis. Krakowianka wyglądała przy niej trochę jak Dziewczynka z Zapałkami, ale tenis to nie MMA. Jest zatem szansa, że przy następnej okazji to Polka okaże się lepsza; przed nią jeszcze wiele lat gry i zwycięstw. Brawa dla Isi, ale też dla Sereny, która tego samego dnia wygrała również... finał debla!


Na pocieszenie - i to jakie - nasi siatkarze pokonali USA w Finale Ligi Światowej 2012! Wynik - 3:0 - odzwierciedla postawę obu zespołów na parkiecie. Co prawda, drugi set - wygrany na przewagi - dostarczył wielu emocji, ale nasz zespół potrafi wygrywać końcówki. Zwłaszcza w ostatnich latach mocno dojrzał. Biało-Czerwoni już od kilku lat odnoszą sukcesy (Wicemistrzostwo Świata 2006, Mistrzostwo Europy 2009), ale Anasstasi ustabilizował naszą grę. Notujemy systematyczne podia na dużych imprezach, no i teraz ten historyczny tryumf...


A do Igrzysk pozostało 18 dni...

piątek, 6 lipca 2012

Polskie sukcesy

W zeszły wtorek miałem pisać o sukcesach polskich sportowców, przyćmionych EURO 2012. W ciągu ostatnich kilku dni nie miałem jednak czasu napisać, jednak, dobrze się złożyło, bo dziś te sukcesy są jeszcze bardziej posunięte. Ale po kolei:


1. Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce - Helsinki


Złoto Anity Włodarczyk w rzucie młotem. Wynik: 74,29. Drugą zawodniczkę, Słowaczkę Martinę Hraasnovą, wyprzedziła o 95cm. Anita Włodarczyk jest jedną z naszych najpewniejszych szans na medal w Londynie. 


Oprócz złota tej zawodniczki, w stolicy Finlandii zdobyliśmy jeszcze trzy brązowe medale. Sztafeta 4x100 w składzie Marika Popowicz, Daria Korczyńska,  Marta Jeschke i Ewelina Ptak; Szymon Ziółkowski- rzut młotem na 76,67; Artur Noga - bieg na 110m przez płotki - 13,27s.


2. Isia


Agnieszka Radwańska jutro (w sobotę) o 15. zagra swój mecz życia - finał Wimbledonu. Jej rywalką będzie Syrena Wiliams.


3. Również jutro, półfinał Ligi Światowej grają nasi siatkarze. Rywal - gospodarz, Bułgarzy. Sport to sport, ale myślę, że wygramy ten turniej. Forma siatkarzy imponująca, a warto dodać, że i oni i Isia jadą przecież na Igrzyska!


Jutro ważny dzień naszego sportu. Póki co, mamy powody do dumy...

poniedziałek, 2 lipca 2012

Cztery prostopadłe, czyli Viva Espańa

Iniesta, Xavi. Nie strzelali, a załatwili Włochów. Cztery podania, ale jakie!


Póki co, marny ze mnie dziennikarz. Ciężko jest mi cokolwiek napisać o tym finale. 


Niby 4:0, ale czy Włosi na to zasłużyli? Hiszpanie od początku przejęli inicjatywę. Co prawda, Włosi odpowiadali, ale to la Furia Roches zdobyli prowadzenie już w 14'. Azzuri nie zdołali wyrównać, za to z drugiej strony boiska znów prostopadła, idealne wejście Alby i dwa-zero.


Zmiana stron. Co by było, gdyby Tosiek Di Natale strzelił na 2:1? To wie tylko Chuck Norris, ale na pewno byłoby ciekawiej. Niestety, dla widowiska, Casilias obronił po mistrzowsku.


Znowu inicjatywę przejęli Hiszpanie. Włochom ubywało sił, czasu, nadziei. Nawet zawodnik - Thiago Motta - im ubył. Tamte dwie bramki to były już tylko gwoździe do finałowej trumny...


Podsumowując, wyrok skazujący słuszny, ale dożywocie to jednak przesada. Jednak, jak się gra tak jak wczoraj Hiszpania, która bawiła się piłką, to samemu ustala się prawo. Nazwijmy je... kodeksem Xaviego.


Brawa dla Włochów! Po takiej aferze wejść do finału, znaczy mieć charakter.


Koniec Euro, koniec imprezy. Koniec pięknego kawałka najnowszej historii naszego kraju...


Euro się skończyło, a blog - jak na złość - nie. Jutro wpis o ostatnich sukcesach naszych sportowców, troszkę zaniedbanych z wiadomych przyczyn.


A teraz, z dedykacją dla Mistrzów 





niedziela, 1 lipca 2012

Ta ostatnia niedziela, ten ostatni mecz

Szkoda, że kończy nam się to, na co tyle czekaliśmy i do czego się przygotowywaliśmy. Ale żeby skończyło się w pełni, musi odbyć się to, co jest przyczyną całego zamieszania - Wielki Finał...

Dwa "kraje oliwkowe", dwa kraje stuknięte kryzysem. Kuzyni, niemal. Bracie w biedzie, bracia w piłce. Dziś staną przeciw sobie, by wygrać to, o czym się marzy na Półwyspie Apenińskim i Iberyjskim...

Faworytami są Hiszpanie. Większość zawodników ma już z podobnych finałów doświadczenie i to zwycięskie. Są zespołem sprawdzonym w wygrywaniu, pokonali wszystkich, kogo było trzeba, by dojść tu gdzie są teraz z wyjątkiem... Włochów, właśnie. Tam padł remis 1:1. Był to pierwszy mecz obu ekip na Euro, taki też będzie ostatni. Dziś jednak ktoś musi wygrać, jak nie z gry - to z karnych.

Włosi są na fali, wysokiej, spiętrzonej. Przed turniejem, gdy mieli duży problem okołosportowy, nikt nie upatrywał ich w roli faworytów. Być może trochę im to pomogło, nie mieli presji, nie "musieli". Większość drużyny to składniki mistrza Serie A - Juventusu, co ułatwia współpracę. Zgranie, wzajemna asekuracja, to ich duże atuty. Są świetnie przygotowani fizycznie, mimo, iż grają wysokim pressingiem. 

Mają bramkarza przez duże B. Mają wykonawcę - Ballotoliego, dyrygenta Pirlo i wicedyrygenta - Montolivo. Mają atuty, czy wystarczy pomysłu i wytrwałości psychicznej?

Hiszpańska "tiki taka" nie chodzi już jak w zegarku. Portugalczycy podeszli wyżej i był problem. Tymczasem, na Włochów trzeba wymyślić coś trochę innego, coś zmodyfikować, a czasu było mało. Wariant z Negredo nie wypalił, więc raczej będzie albo 4-6, z Fabregasem jako a'la napastnikiem albo 4-5-1 z Torresem, bo z samym Pedro pewnie nie. Dużo akcji będzie prawdopodobnie szło, jak i dotąd, lewą flanką przez Albę, ciut mniej prawą przez Arbeloę. Czy jednak będą klarowne sytuacje dla Torresa, tudzież Fabregasa? A może jak zwykle w takich sytuacjach wypali Pan Iniesta?

Naprzód Włochy! Naprzód Hiszpanio! Będzie się działo!

piątek, 29 czerwca 2012

Kraksa maszyny, zasłużony rezultat

Italia... Znowu Italia. Jak Włosi, to nie Niemcy. Sześć lat temu, na mundialu, było podobnie, To także był półfinał, choć tam - z tego, co pamiętam, Włosi w końcówce załatwili sobie awans...

Niemcy grali do wczoraj jak maszyna. Włosi też byli solidni. Ale to maszynie urwało wczoraj zderzaki. Dosłownie, bo to głównie te zderzaki - odpowiedzialne w końcu za obronę - wczoraj zawiodły. 

W pierwszej połowie niemieccy obrońcy popełnili dwa duże błędy. Pierwszy z nich wyglądał tak, jakby w roli Niemców byli gracze San Marino - powiedzmy, murarz i tynkarz. Cassano obrócił się z piłką jak kulomiot, budowlańcy zgłupieli - a później to z górki. Balotelli...

Drugi błąd był, myślę, bardziej wybaczalny, bo popełniony w obronie kontry. Nie był aż tak rażący, ale koniec końców doprowadził do tego samego. Nieupilnowany Balotelli i...

Niemcy też mieli szanse, ale nie tak klarowne. Obie ekipy strzelały z dystansu,, ale nic już nie wpadło.

Po przerwie, co ciekawe, nadal - choć z przerwami - dominowali Włosi. Niemcy próbowali, ale brakowało pomysłu, dokładności, szczęścia... Gomez miał obstawę jak prezydent USA na wizycie w Iraku, nie dochodził do szans. Włosi za to miewali kontry, mogli podwyższyć.

Może, gdyby ten gol kontaktowy padł ciut wcześniej... Ja tam, szczerze mówiąc, cieszę się, że nie wyrównali, bo nas już dość wygnębili w minutach 90+...

Gdyby Niemcy wcześniej trafiali na taki ucisk rywali przez cały mecz, kto wie, jakby im szło w turnieju?

Tego już się nie dowiemy. Brawa dla Włochów, dla Niemców także. Teraz finał, ale o tym w niedzielę...


czwartek, 28 czerwca 2012

Przedostatnia niewiadoma

Jednak Hiszpanie... Jednak, choć po mękach. Wygrali, choć mieli 48 godzin mniej czasu na odpoczynek.


 W podstawowym czasie gry, Portugalczycy gnębili Hiszpanów w środku pola. Ci ostatni, przyzwyczajeni do zazwyczaj defensywnego ustawienia grających z nimi rywali, do tego, że straszą wszystkich renomą już przed meczem, przyzwyczajeni do wolności i swobody w rozgrywaniu piłki, gubili się w swojej "tiki-tace".


De facto jednak, i jedni i drudzy mieli swoje szanse (Hiszpanie chyba nawet lepsze). Nie wykorzystali, więc karne. A w karnych - wiadomo, nie ma reguły. Trochę szkoda Portugalczyków, walczyli ostro. Sport...


Dziś przedostatni mecz. Pozycyjne pojedynki:Hummels - Chielini; Schweinsteiger - Pirlo; Oezil -De Rossi; Gomez - Balotelli... 


Będzie ciekawie, albo będą szachy. Ja tam lubię 
"królewską grę", ale nie na 
boisku. Owszem, można "atakować defensywnie", 
jak choćby Anglicy
ćwierćfinale, gdy - jak już szedł atak, to połowa 
drużyny i tak przeważnie stała 
przed połową boiska, pilnując ewentualnej kontry. 
Tylko, że im to akurat specjalnych korzyści nie 
przyniosło.




Niemcy, póki co, idą jak... Ferrari. Włosi, 
powiedzmy, jak Porsche. Samochodami się 
wymienili, piłką nie będą chcieli. Po stronie 
naszych zaodrzańskich sąsiadów przemawia dziś 
- mimo wszystko - skład, tzw. "długa ławka", 
dotychczasowa gra na Euro i dwa dni więcej 
wypoczynku, co może mieć duże znaczenie w 
ewentualnej dogrywce. Po stronie Squadra Azzura 
historia, brak presji faworyta i duże doświadczenie 
m.in. Buffona czy Pirlo.




Co prawda, i Prandelli i Loew zapowiadają "swoją", 
a więc ofensywną, pozycyjną grę. W takim 
wypadku, moglibyśmy liczyć na mecz typu "akcja 
za akcję". Ale to arcyważny mecz, jeden błąd 
może kosztować więcej niż najnowszy Dreamliner 
i wszyscy o tym bardzo dobrze wiedzą. Nikt nie 
chce się tym cackiem przelecieć...






P.S. Ja wiem. I wczoraj i dziś to same farmazony 
opowiadam. Ale ja dopiero zaczynam, nie mam 
jeszcze ani takiej wiedzy, ani wprawy jak choćby - 
nawiasem mówiąc, troszkę wyśmiewany ostatnio - 
Szpakowski. Jest jednak jeden pozytyw: on, w 
moim wieku, na pewno nie miał sportowego 
bloga...

środa, 27 czerwca 2012

Iberyjski półfinał

Dziś poznamy pierwszego półfinalistę Mistrzostw. Na pewno będzie to reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego...


Hiszpanie to faworyci tego meczu. Cztery lata temu wygrali Euro, podobnie, jak dwa lata później Mundial. Jest to drużyna nafaszerowana gwiazdami - głównie tymi z Realu i Barcelony. Grają efektywny futbol z wieloma krótkimi podaniami. 


Głównymi play maker'ami gry są Iniesta i Xavi, którzy tylko między sobą wymieniają podczas meczu kilkadziesiąt - a nawet więcej podań. Fakt, że od wielu lat ci dwaj grają ze sobą w klubie, na pewno bardzo ułatwia im współpracę.  Mimo, że sami nieczęsto zdobywają branki (Xavi zwłaszcza) - to zarówno w klubie, jak i reprezentacji są postaciami kluczowymi. Zaryzykuję stwierdzenie, że są jak  silnik w Ferrari...


Pomocnicy to główna siła La Furia Roja, o czym świadczy choćby ostatni ćwierćfinał, grany do 65' bez nominalnego napastnika. Ale o sile zespołu stanowi 11 + rezerwowi. Hiszpanie rzadko tracą bramki, podobnie jak piłkę. Ma kto utrudniać dojście do pozycji strzeleckiej i ma kto strzały bronić. Brak najważniejszego obrońcy, Puyola, nie jest nawet zbyt widoczny...


Podobnie jak brak Villi w ataku. Tam są przecież Pedro i Torres - i tak nie zawsze wykorzystywani od początku meczu...


Ale ten turniej i tak, jak na razie, nie jest w wykonaniu Hiszpanów, jak dwa poprzednie. Czegoś czasem brakuje, jakiejś klepki w tym klepaniu podań. Półfinał osiągnięty, ale czy stać ich na finał?


Portugalczycy nie mają może aż takich gwiazd jak ich sąsiedzi, z wyjątkiem tej jednej - nażelowanej. Przynajmniej pod względem marketingowym, bo pod sportowym ustępują nie wiele. Wszyscy grają w dobrych-bardzo dobrych klubach. Stanowią zgrany kolektyw, choć większa część ich gry ofensywnej nastawiona jest na Ronaldo.


Tu również obecna jest więź klubowa. CR, Coentrão i Pepe - miłośnik żółtego i czerwonego - grają razem w obecnym mistrzu Hiszpanii, Realu. 


Ważnym ogniwem drużyny jest też popularny, dynamiczny skrzydłowy Manchesteru United - Nani.


O sile Portugalii świadczy choćby ich zwycięstwo nad Holandią  awans z "grupy śmierci" czy naprawdę dobry mecz z Niemcamu.


Po stronie Portugalii przemawia też fakt, iż to Hiszpanie, jako faworyci, grają dziś pod presją.




Zapowiada się bardzo ciekawy mecz.


Miłego oglądania!

wtorek, 26 czerwca 2012

Pierwszy gwizdek

Jako, że chciałbym zostać w przyszłości dziennikarzem sportowym, postanowiłem założyć bloga o tej tematyce. Co prawda, by nim zostać, sam blog nie wystarczy - potrzeba małego cudu z Nieba, ale cudom trzeba pomagać.


Sam jeszcze nie wiem, jak dokładnie będzie ten blog wyglądał, jak często będę pisał itd. Myślę, że nie będzie się specjalnie on różnił od innych tego typu; no, może będzie trochę mniej profesjonalny. Poza tym, nie wszystkie mecze itp. będę w stanie oglądać, a co za tym idzie - później opisywać, ale będę się oczywiście starał, aby ten blog był jak najbardziej przejrzysty i czytelny.


Z resztą, wszystko wyjdzie w praniu.


Zapraszam i pozdrawiam!