czwartek, 28 czerwca 2012

Przedostatnia niewiadoma

Jednak Hiszpanie... Jednak, choć po mękach. Wygrali, choć mieli 48 godzin mniej czasu na odpoczynek.


 W podstawowym czasie gry, Portugalczycy gnębili Hiszpanów w środku pola. Ci ostatni, przyzwyczajeni do zazwyczaj defensywnego ustawienia grających z nimi rywali, do tego, że straszą wszystkich renomą już przed meczem, przyzwyczajeni do wolności i swobody w rozgrywaniu piłki, gubili się w swojej "tiki-tace".


De facto jednak, i jedni i drudzy mieli swoje szanse (Hiszpanie chyba nawet lepsze). Nie wykorzystali, więc karne. A w karnych - wiadomo, nie ma reguły. Trochę szkoda Portugalczyków, walczyli ostro. Sport...


Dziś przedostatni mecz. Pozycyjne pojedynki:Hummels - Chielini; Schweinsteiger - Pirlo; Oezil -De Rossi; Gomez - Balotelli... 


Będzie ciekawie, albo będą szachy. Ja tam lubię 
"królewską grę", ale nie na 
boisku. Owszem, można "atakować defensywnie", 
jak choćby Anglicy
ćwierćfinale, gdy - jak już szedł atak, to połowa 
drużyny i tak przeważnie stała 
przed połową boiska, pilnując ewentualnej kontry. 
Tylko, że im to akurat specjalnych korzyści nie 
przyniosło.




Niemcy, póki co, idą jak... Ferrari. Włosi, 
powiedzmy, jak Porsche. Samochodami się 
wymienili, piłką nie będą chcieli. Po stronie 
naszych zaodrzańskich sąsiadów przemawia dziś 
- mimo wszystko - skład, tzw. "długa ławka", 
dotychczasowa gra na Euro i dwa dni więcej 
wypoczynku, co może mieć duże znaczenie w 
ewentualnej dogrywce. Po stronie Squadra Azzura 
historia, brak presji faworyta i duże doświadczenie 
m.in. Buffona czy Pirlo.




Co prawda, i Prandelli i Loew zapowiadają "swoją", 
a więc ofensywną, pozycyjną grę. W takim 
wypadku, moglibyśmy liczyć na mecz typu "akcja 
za akcję". Ale to arcyważny mecz, jeden błąd 
może kosztować więcej niż najnowszy Dreamliner 
i wszyscy o tym bardzo dobrze wiedzą. Nikt nie 
chce się tym cackiem przelecieć...






P.S. Ja wiem. I wczoraj i dziś to same farmazony 
opowiadam. Ale ja dopiero zaczynam, nie mam 
jeszcze ani takiej wiedzy, ani wprawy jak choćby - 
nawiasem mówiąc, troszkę wyśmiewany ostatnio - 
Szpakowski. Jest jednak jeden pozytyw: on, w 
moim wieku, na pewno nie miał sportowego 
bloga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz